Zuzanna Zuzanna
1/5
Byłam w tym roku z tym biurem na obozie na Malcie w szkole NSTS Gzira(to był mój pierwszy obóz z biurem innym niż ATAS,które BTW bardzo polecam) i jestem bardzo zawiedziona jakością usług oferowanych przez Atj lingwista...
Nie będę nawet wspominać o jakości zajęć językowych,czy zakwaterowania,ponieważ to sprawa szkoły lokalnej na Malcie(możecie sobie przeczytać moją opinnie o szkole i rezydencji tu na google maps). Wspomnę raczej o tym,za co odpowiedzialne powinno być to biuro i na co mogłoby mieć wpływ,ale nie miało.
Dwie opiekunki na lotnisku,Pani Magdalena Ch.(główna "opiekunka" naszej grupy, o której opowiem więcej dalej)oraz druga starsza Pani(której imienia niestety nie znam)po odprawie i kontroli bezpieczeństwa odeszły bez słowa dotyczącego jakiejkolwiek zbiórki przed lotem.Do samolotu wchodziliśmy sami i nikt nawet nas nie policzył(z Paniami spotkaliśmy się dopiero po przylocie i transporcie autobusem na lotnisko).Na lotnisku na Malcie staliśmy ponad godzinę przy wyjściu,bo była jakaś afera z uczniami,którzy mieli być w innej szkole i rodzinie goszczącej(ostatecznie dziewczynka,która miała być w rodzinie została wysacona przez taksówkarza sama w mieście ok.2 w nocy,a jej host mama spała i nie odbierała telefonów). Do hotelu dotarliśmy po 2,a rano trzeba było iść do szkoły...
Ale to co zdarzyło się na lotnisku to dopiero początek...
Pani Magdalena Ch. poszła jednego dnia ze mną i 4 innymi dziewczynami na plażę.Nie pilnowała nas tam wogóle a ratownika nie było. W pewnym momencie zniknęła z naszych oczu,a że chciałyśmy już wracać to zaczęłyśmy jej szukać w wodzie i na plaży. Dziewczyny zdecydowały,że napiszą do Pani,a ona odpisała,żebyśmy poczekały bo poszła na coctalie do stoiska.Stałyśmy trochę przy tym stoisku(z zeznań koleżanek wypiła od 4 do 5).
Jako że była już 19.30 a kolacja w ośrodku była do 20, miałyśmy iść do restauracji. 4 koleżanki wróciły jednak same autobusem do hotelu i zamówiły pizzę(co jak się zaraz przkonacie było dobrym wyborem).Ja miałam rozładowany telefon i nie znałam się jeszcze dobrze z dziewczynami, więc stwierdziłam,że pozostanie z "opiekunem" będzie bezpieczniejsze...
Po drodze do restauracji Pani zachowywała się jeszcze dosyć normalnie(wiadomo była bardziej szczęśliwa i otwarta na opowiadanie o swoim prywatnym życiu,ale to nic co mogłoby wzbudzać poczucie zagrożenia).W restauracji było już tylko gorzej zaczęła tańczyć na krześle wymachująć e-papierosem(ciężko stwierdzić co bardziej wpływało na jej stan alkol,czy może to co paliła).Tam wypiła jeszcze 1 drinka z alkolem(pinacolada) i tu zaczęło się podrywanie wszystkich po drodze...
Puszczanie oczka do kelnera,zagadywanie ludzi po drodze(jeden Pan podał jej nawet swój numer pokoju i hotel),próby palenia z nastolatkami na ulicy(na szczęście odmówili) i około 5 przystanków po nowe papierosy.Dobrze,że ludzie w sklepach byli mili i chcieli naładować mi telefon i ze mną rozmawiać,bo chyba bym z napadu paniki i poziomu cringu zeszła tam na zawał.
Ostatecznie Pani stwierdziła,że nie wie gdzie idzie i zgubiła mnie w jednym ze sklepów. Na szczęście udało mi się dodzwonić do szkoły językowej i mnie znaleźli(Pani niestety opóźniła ten proces kłamiąc,że wszystko jest OK a ja z nią jestem).
2 opiekunka,którą nam przysłali(Pani Wiktoria) była lepsza,ale też nie idealna...
Nie chciała pójść na plażę ze mną i moją koleżanką(bo miała sprawy na kampusie tj.podawanie leków chorym) po czym po naszym powrocie ok.23 poszła z nieletnimi do klubu nocnego,gdzie pozwalała im pić(Czy chorzy akurat na noc wyzdrowieli i już nie trzeba im było mierzyć temperatury i podawać leków?)
Do Polski wracała z nami starsza Pani z początku wyjazdu,która poprosiła nas żebyśmy się sami policzyli,bo ona nie zna wszystkich,których ma w grupie(a my skąd mieliśmy znać osoby z innych szkół?)po czym pozwoliła nam na lotnisku sobie iść bez żadnego potwierdzenia,czy rodzic przyszedł czy nie(moja koleżanka wróciła z moim tatą,bez okazania zgody na odbiór przez osobę postronną).
Więc naprawdę zastanówcie się dobrze,czy chcecie wybrać to biuro...