Wczasy pod gruszą - ośrodek wypoczynkowy - Biecz

Marcin P.

Sylwester to czas, kiedy wszyscy chcemy zapomnieć o codziennych problemach i zanurzyć się w przyjemnościach. Planowaliśmy ten wyjazd w kilka rodzin – miało być ciepło, wygodnie, z jacuzzi dla dzieci, chwilą relaksu dla dorosłych i niezapomnianym wejściem w Nowy Rok. Wszystko wyglądało świetnie… Trzy dni przed wyjazdem, gdy chcieliśmy zarezerwować jacuzzi, poinformowano nas, że wody nie starczy, by je wypełnić. Staraliśmy się zrozumieć – różne sytuacje się zdarzają.

Na miejscu jednak okazało się, że problem z wodą trwał od dłuższego czasu, a właścicielka doskonale o tym wiedziała. Cała dostępna woda miała być przeznaczona wyłącznie na najważniejsze potrzeby – i to też rozumieliśmy. Ale rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania.

Wody brakowało do tego stopnia, że nie starczało jej na codzienną higienę, a nawet w toaletach. Właścicielka zamiast zaproponować zniżkę, zadośćuczynienie czy choćby ciepłe słowo, narzekała na koszty dostawy wody. Efekt? Dzieci przez trzy dni praktycznie nie mogły się umyć, a dorośli musieli ograniczyć higienę do absolutnego minimum.

Nasze wyżywienie miało być przygotowane wyłącznie dla naszej grupy. Jednak nawet tutaj pojawiły się niespodzianki. Przygotowanie kanapek z jedzenia, które zostało wyłożone na stół specjalnie dla nas, było „niedopuszczalne”. Argument? „W hotelach się nie wynosi.” Problem w tym, że śniadanie i inne posiłki były przygotowane tylko dla nas, więc mogliśmy je spokojnie zjeść na miejscu – ale właścicielka uznała, że nadmiar jedzenia należy zwrócić.

Kawa na śniadanie? Liczona na sztuki. Choć wcześniej, na etapie rezerwacji, zapewniano nas, że kawa będzie dostępna do woli, na miejscu dowiedzieliśmy się, że przysługuje jedna filiżanka na osobę. Dla tych, którzy kawy nie pili, „nadwyżka” nie była przekazywana innym. Drewno do kominka? Reglamentowane i wydawane tylko wtedy, gdy w kuchni obecne były panie obsługujące ośrodek.

Oświetlenie? Minimalistyczne, podobnie jak ogrzewanie. Budynek był niedogrzany, co idealnie wpisywało się w całą atmosferę oszczędzania na wszystkim.

Jedzenie? Powiedzmy tak: nie pozostawiło w pamięci śladu – ani pozytywnego, ani smakowego. Królową kuchni była sól, a kreatywność w przygotowywaniu posiłków ograniczała się do absolutnego minimum.

Ale najbardziej uderzające było podejście właścicielki do gości. Zaufanie? Żadne. Sympatia? Znikoma. Gościnność? Raczej skąpstwo ubrane w pozory uprzejmości. Po ponad 25 latach w branży turystycznej mogę śmiało powiedzieć, że takie miejsca są reliktem minionej epoki – epoki, w której klient był problemem, a nie szansą na rozwój.

Niektórzy twierdzą, że takie doświadczenia uczą. Być może. Ale na pewno pozostawiają jedno: trwałą pamięć o miejscu, do którego nigdy więcej nie chcemy wrócić. Sylwester miał być czasem śmiechu, radości i relaksu, a zamiast tego zostawił nas z gorzką refleksją: czy naprawdę tak powinna wyglądać gościnność?

ula U.

gdyby nie fakt, że byliśmy grupą, wyjechalibyśmy z tego miejsca pierwszego dnia
pani właścicielka bardzo nieprzyjemna, roszczeniowa, klient ma ją rozumieć i zostawiać pieniądze
rozumiem oszczędności na kawie (REGLAMENTOWANEJ!!!), na maśle (czyli podano masłopodobne coś), na prądzie (zalecenie wykręcania żarówek), ale nie zrozumiem BRAKU BIEŻĄCEJ WODY. już nie mówię o wodzie ciepłej, mówię o jej BRAKU!
jak można zapraszać kogoś i brać za to pieniądze bez zapewnienia podstawowych warunków sanitarnych?
pani tłumaczyła się niskim poziomem wód gruntowych, ale co to obchodzi klienta, który nie może się umyć czy skorzystać godnie z ubikacji?
atrakcje jacuzzi i sauna- proszę zapomnieć , są tylko na papierze

nie polecam i nigdy tam nie wrócę

p.s. jest mi przykro, że wystawiłam taką złą opinię, wolałabym spędzić miło czas i móc nawet nic nie pisać, ale pani właścicielka nie pozostawia wyboru, nawet jej odpowiedź brzmi jak klient to zło konieczne

Katarzyna B.

Polecam serdecznie. Podkarpackie to piękno przyrody, a w tym ośrodku to czuć i słychać. Cisza i spokój, a wokół wiele atrakcji. Miejsce dobrze zlokalizowane 🤩

Karolina M.

Idealne miejsce na organizację rodzinnej imprezy! Jedzenie pyszne, warunki w pokojach bardzo dobre. Obsługa jak i właścicielka zaangażowana i bezproblemowa. Bardzo duży ogród, a w altanie jest możliwość grillowania co idealnie sprawdza się w letnie wieczory 🙂 Polecam!

Anna M.

Wszystko super tylko dojazd kiepski i mały parking.

Janusz M.

Na początku czerwca 2023 roku, w trakcie swojej 24 dniowej wyprawy rowerowej dookoła Polski, miałem okazję przebywać na terenie wspaniałego Ośrodka prowadzonego przez sympatyczną Panią Barbarę. W miejscu tym emanuje dobra energia. Roztaczają się wspaniałe widoki. Panuje cisza i spokój. W okolicy jest wiele atrakcji, a ośrodek na Belnej jest idealną bazą wypadową, by zwiedzić, poruszając się rowerem lub samochodem:
- dawną stolicę Polski jaką w latach 1311 do 1312 był Biecz,
- Magurski Park Narodowy oraz multimedialne muzeum tego Parku w Krempnej,
- cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu, z bogatym ikonostasem (obiekt z listy UNESCO),
- Tarnów - Polski Biegun Ciepła,
- Skamieniałe Miasto Rezerwat Przyrody Nieożywionej w Ciężkowicach,
- drewniany kościół w Sękowej (obiekt z listy UNESCO),
- skansen archeologiczny Karpacka Troja w Trzcinicy,
- wioska indiańska Hokka Hey w Kunowie.
Wszystkie te miejsca są w bliskim zasięgu Ośrodka, a ceny na Belnej są jednymi z najniższych z jakimi spotkałem się po przejechaniu 2700 km rowerem po Polsce. Tu właściwie zregenerowałem się i nabrałem sił, by kontynuować swoją wyprawę.

Żaneta S.

Wspaniałe miejsce♥️ Odbył się mój ślub w altanie oraz wesele na bardzo przyjemnej i ładnej sali. Goście jak i my bardzo zadowoleni.Jedzenie swiezutkie i pyszne. Byliśmy z rodziną na domkach i również nie mamy żadnych zastrzeżeń 🥰Bardzo polecam
dla rodzin z dziećmi na wypoczynek jak i dla par 🙂 ♥️

Marlena D.

Bardzo urokliwe domki, czyściutko, ładnie. Właścicielka bardzo zaangażowana, świetne miejsce na wypoczynek! Do tego dobre jedzenie, bardzo niedrogie. Na samym ośrodku jest dużo aktywności, polecam bardzo!